Dzielny wojak siedzi na przemyskiej ławce ubrany w CK mundur, a tymczasem zgodnie z powieścią Haška powinien być w rosyjskim, który znalazł i z ciekawości założył. Szwejk trzyma w ręku piwo Tyskie, choć takiego pewnie nie pił bo Tychy należały w tym czasie do Cesarstwa Niemieckiego, a nie CK Austro-Węgier.
W restauracji Cuda Wianki cuda się nie zdarzają, a wianków też raczej nie widać.
Jednak nie to jest najważniejsze bo Szwejka i tak lubimy, a w Przemyślu już się dobrze zadomowił.
W restauracji cudów też nie potrzeba bo za to mamy szaleńczo gościnne i dbające o klientów panie kelnerki. Kiedy w piątkowe popołudnie przyszliśmy do restauracji nie było wolnych stolików, a miła pani poprosiła o chwilę cierpliwości w taki naturalny i przyjazny sposób, że czas się zatrzymał. Potem kiedy zwolnił się stolik równie uprzejmie zaproponowano go pani prażącej się na słońcu bo była pierwsza, a w końcu i dla nas znalazło się miejsce. Potem też było dobrze bo wszystkie nas obsługujące panie kelnerki profesjonalnie i naturalnie z nami komunikowały. I nawet jeśli dania były na różnym poziomie (genialne proziaki i średnia, ale ciągle przyzwoita pierś kaczki) to w konkluzji było naprawdę dobrze bo liczy się człowiek czyli obsługa jest kluczem do sukcesu, a sukces to dobrostan PT Klienta. Bo jak mówił Szwejk ?Z pustym żołądkiem nie ma co pchać się do latryny?
.