Paralaksa tła

Browar wprawdzie Mariacki, ale w Katowicach.

27 października 2019
Prodiż Warszawski. Cudu nie było.
21 października 2019
Grobbing zwany Cmentarzingiem.
4 listopada 2019

Ulica Mariacka, kiedyś wylęgarnia rozpusty, banasiowych biznesów, raczej bród i syf niż dobra kuchnia i kulturalna zabawa. A dzisiaj jest inaczej, bo od 2008 roku, kiedy otwarto tu miejski deptak z restauracjami, ogródkami i klubami, zmienił się dramatycznie charakter ulicy. Ulicy, która swoją nazwę wzięła od wieńczącego ją kościoła Mariackiego. Powstała w końcu XIX wieku i była bardzo długo jedną z reprezentacyjnych ulic Katowic. W końcu lat 40. XX wieku zaczęto tu kwaterować mieszkańców , którzy raczej do elit nie należeli i Mariacka, na bardzo długo zamieniła się w to, co w Warszawie nazywało się Pigalakiem – miejscem w okolicach skweru przy ul. Emilii Plater, gdzie panie, (z rzadka panowie), proponowały usługi seksualne w niewygórowanej cenie. Jeszcze w latach 90. nie wypadało się damie pokazać na Mariackiej bez towarzystwa, bo natychmiast spotykała się z pytaniem – „ile bierzesz”?

Od ponad 10 lat jest to zagłębie katowickiej gastronomii i weekendowej zabawy Jest oczywiście dużo ładniej, schludniej i porządniej. Chociaż i teraz zdarzają się wydarzenia, które spychają w oczach krytyków, ulicę na pozycje dawnej patologii. W 2016 roku, katowicki internauta zamieścił w sieci zdjęcie opatrzone komentarzem: „Zdjęcie z wczoraj z ul. Mariackiej w Katowicach. PS to nie fake ani Rosja” Cała Polska oglądała zdjęcie i trzęsła się z oburzenia. No cóż, bez przesady, a może to nie żadna patologia. Może to właśnie miłość? W każdym razie ja, spacerując Mariacką takich scen nie widziałem. Widziałem za to miłą ulicę z pięknym widokiem na wzmiankowany kościół, wiele kawiarni i restauracji, a także mimo popołudnia powszedniego dnia, sporo spotykających się, bawiących i jedzących ludzi w wieku każdym. Czyli generalnie jest w porzo.

I tak dotarłem do Browaru Mariackiego. Miejsca, które pozycjonuje się jako rzemieślniczy browar, w którym robi się 3 rodzaje piwa, a także jako restaurację serwującą dania na wysokim restauracyjnym poziomie. Mamy więc do czynienia z dobrym, świeżym piwem i do tego zamiast golonki i zapiekanych skrzydełek, wyszukane, a raczej wymyślone na miejscu, dania. Restauracja organizuje też różnego rodzaju imprezy, występy muzyczne, eventy itp. Do tego, poprzez zamieszczone na stronie opinie klientów, chwali się doskonałą obsługą. No to zobaczmy, jak to jest w realu.

Wnętrze obszerne, urządzone nowocześnie, wygodne. Można zjeść, popić i spokojnie porozmawiać.

Karta fusion z dużym wpływem włoszczyzny, ale jest i sekcja polsko-międzynarodowa, a w niej steki, ryby, drób  i mięsa.                                       I tak na przystawkę przyszła pozycja Oryginalny Matias w trzech odsłonach: naturalny, wędzony i w czosnku niedźwiedzim, sałatka ziemniaczana, czips krewetkowy, kolendra. Wszytko tu się zgadzało, każdy z płatów był różny i zgodny z linią smakową z menu. Nie miałem też wątpliwości co do wieku pana śledzia, w końcu matias, to jak mówi pismo: „śledź przed osiągnięciem dojrzałości płciowej nazywany też rybą młodocianą, tzw. śledź dziewiczy”

Bardzo silna pozycja tutejszego menu. Nie wiem czemu, ale czym dalej od morza tym śledzie mają lepsze.

Następnie danie główne, czyli Gęsie żołądki confit, a do tego: pieczony kalafior w maśle orzechowym, ciepły marynowany burak, budyń z młodego ziemniaka i topinamburu. Niestety w stosunku do matiasa, spadliśmy z ekstraklasy do II ligi. Mnogość smaków, konsystencji, zapachów i barw dodatków, a także ich rażąca przewaga objętościowa w stosunku do bohaterskiego składnika dania, żołądka – sprawiła, że smaczne i dobrze przygotowane gęsie pipki, zatraciły swój elegancki smak i teksturę w rozmazującej się masie sosów-dodatków. Pewnie kucharz chciał dobrze, ale niech pamięta; nadgorliwość gorsza od wiadomo czego.

Na deser wybraliśmy pozycję z tablicy z aktualnościami, czyli Mango, sos waniliowy z trawą cytrynową, czips z  ananasa. Prawie dobre, bo wydaje się, że deserowi potrzeba trochę więcej mangowej mocy, a sos waniliowy nie kontruje do smaku samego mango, czyniąc całość trochę mdłą. Ale wygląda ładnie, przypomina nieco danie od Basi Ritz z Gdańska. Ritz. Basia Ritz. Lepszych w Gdańsku nie ma. Ale tylko nieco.

Warto jeszcze wspomnieć o robionym  miejscowo piwie, ja wybrałem stout mleczno-owsiany z kawą. Nie jest to z pewnością piwo na co dzień i do wszystkiego, ale na pewno bardzo ciekawe, smaczne i o zrównoważonych, dziwnych, jakby się wydawało, na pierwszy rzut oka, smakach.

Jako że mamy zweryfikowane ambicje twórców restauracji w zakresie jedzenia, to teraz pomówmy o obsłudze. Pani kelnerka bardzo miła i się starająca. Trochę jednak zabrakło myślenia, bo do menedżera poszła po tym jak pojawił się problem, a nie przed. A jak wiadomo myśleć trzeba, oto w 1650 roku, Kartezjusz przestaje na chwilę myśleć i umiera. 295 lat później, pomyślał Stirlitz, spodobało mu się, więc pomyślał jeszcze raz… Dobra, trochę odjechałem, wracamy do miłej pani kelnerki. Bardzo często się zdarza, że dwie lub więcej osób zamawia niesymetrycznie. Wyjaśnię na przykładzie; dwie osoby przy stoliku i jedna bierze tylko danie główne, a druga przystawkę i danie główne. Co robi kelnerka/kelner? Ma 3 możliwości: 1) przynosi najpierw jednej osobie przystawkę, po jej zjedzeniu przynosi wszystkim osobom danie główne, 2) Przynosi przystawkę jednej osobie, a drugiej danie główne, 3) Pyta przy przyjmowaniu zamówienia w jakiej kolejności podać dania. Nasza pani kelnerka wybrała  wersję 2), najgorszą, czyli przyniosła jednocześnie przystawkę dla jednej osoby, a danie główne dla drugiej. Kiedy to oprotestowałem, wydawało się, że nie rozumie problemu, ale danie główne zabrała. Po zjedzeniu przystawki dostaliśmy równocześnie dania główne. Za chwilę pojawił się pan menedżer (poznałem po białej koszuli), który w sposób bardzo profesjonalny przeprosił za nieporozumienie i za chwilę w ramach rekompensaty za zgrzyt, pani kelnerka przyniosła dla mnie gratisowy kieliszek wódki Belvedere. Był to drugi, bo pierwszy wypiłem do matiasa. Wiadomo, nerwy wtedy człowieka odchodzą, świat jest lepszy, a i pani kelnerka też da się lubić.  Doskonała reakcja. Brawo ten pan. 🙂

 

Podobało się? Kliknij w serduszko i polub post 25

oraz udostępnij go

Pinterest
Browar Mariacki,
ul. Mariacka 15, Katowice 40-014

Moje podsumowanie
.


  • Obsługa75%
  • Wystrój85%
  • Menu80%