Baiona to miasteczko w pobliżu Vigo. Latem to kurort z plażami zapełnionymi rozpalonymi ciałami. Jest po hiszpańsku ładne, ale też ma swoją historię związaną z odkryciem Ameryki. Niejaki Martin Alonso Pinzon jako dowódca karaweli Pinta, uczestniczył w pierwszej wyprawie Kolumaba do Ameryki. W 1493 roku w drodze powrotnej Pinta zaginęła w okolicach Azorów. Kolumb sądził, że zatonęła a tymczasem przebiegły i zdradziecki Pinzon dopłynął karawelą do Baiony (dzisiaj stoi w porcie replika staktu), poprosił o audiencję u pary królewskiej, żeby sobie na wyłączność przypisać odkrycie nowych lądów. Państwo Izabela Kastylijska i Ferdynand Aragoński okazali jednak czujność czekistów i mu odmówili. Spisek się nie udał, a pan Pizon zmarł wkrótce na syfilis.
Natomiast skoro Kolumb uporał się z Ameryką, to spokojnie poszliśmy wieczorem do miasta.
Kolega Carlos hiszpańskim zwyczajem zaciągnął mnie najpierw do swojego ulubionego baru, gdzie niespiesznie zjedliśmy kilka tapas, każdy zamordował rękami obsługi i zjadł biednego kraba, no i oczywiście wypiliśmy kieliszek wina czy może raczej dwa (może były 3?).
Później udaliśmy się do Fidalgo Meson Jamoneria, czyli szynkowni. Jak wskazuje nazwa jada tam się szynkę o różnych smakach i gatunkach, jamon serrano, jamon iberica, pata negra itp. Są również krewetki w cieście i inne miejscowe specjały. Pije się wino lub piwo i czas upływa bardzo przyjemnie. Ot takie proste hiszpańskie życie:)
.