Paralaksa tła

Hotel Quadrille i Biały Królik, czyli Romek in Wonderland.

30 listopada 2019
Grobbing zwany Cmentarzingiem.
4 listopada 2019
Treinta y Trés, czyli Paco dobrze strzeżony.
6 grudnia 2019
Impulsem do wizyty u Alicji w Krainie Czarów była niedawna rozmowa, z której dowiedziałem się o istnieniu tego hotelu – jest rozkaz, jest wykonanie,  jak mówią w wojsku. No to przyjechałem. Dopiero na miejscu odkryłem, że sławę hotelu wyprzedza restauracja w nim usadowiona, czyli Biały Królik. Słyszeli o niej wszyscy zainteresowani dobrym jedzeniem na Wybrzeżu, a i nie mało w głębi kraju.
Pomysł na hotel zrodził się w głowach córek dużego przedsiębiorcy budowlanego z Gdańska.
I tak panie Anna i Marta, za 21 mln zł kupiły i wyremontowały zdewastowany pałac w gdyńskim parku i zrobiły z niego hotel, który jako drugi w Polsce został członkiem jednej z najbardziej luksusowych sieci, Relais et Chateaux. I jest luksusowo, choć tym co wyróżnia hotel od innych tej klasy, jest na pewno położenie w pięknym parku gdyńskiego Orłowa, ale przede wszystkim pomysł na przeniesienie gości w świat Lewisa Carrola i jego Alicji w Krainie Czarów, (Cudów lub Dziwów, bo na temat tłumaczenia słowa Wonderland, wielu już pisało. Od pierwszego polskiego tłumaczenia jest Kraina Czarów i niech tak zostanie). Tak w ogóle, to od czasu publikacji książki, Alicja była masowo używana, samych ekranizacji od pierwszej w 1903 r. powstało ponad 30, Alicja występuję u Beatlesów, Toma Waitsa,  Aero Smith, a nawet u Donny Summer. W niezliczonej liczbie książek jest przywoływana lub nawet kopiowana, występuje w grach komputerowych, nie mówiąc już o pojawianiu się wątków powieści w filmach – np. Matrix, Park Jurajski i Star Trek. Nawiązywali do niej w swojej twórczość Salvador Dali i wielu innych. A tłumaczyły takie sławy jak Vladimir Nabokov, a w Polsce Maciej Słomczyński czy Robert Stiller. Stąd tez  moje obawy, o których trochę później.
A tymczasem w Gdyni…
Pałacowa powłoka okrywa wnętrza nawiązujące do wytworów wyobraźni Lewisa Carrola. I tak mamy tu wspomnianą restaurację Biały Królik – który był przewodnikiem Alicji po Wonderlandzie, hol wejściowy jak i dwa pozostałe piętra, swoim bajkowym wystrojem wprowadzają gościa w Krainę Czarów. Niebagatelną rolę gra czarno-biała posadzka, imitująca szachownicę, na której grywali bohaterowie książki. Lustra i wzory dają poczucie bajkowego zaburzenia percepcji. Pełno tu detali nawiązujących do książki i dokładnych z niej cytatów.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Nazwa hotelu, to oczywiście taniec zwany z polska kadrylem, tańczonym przez bohaterów książki z homarami.
Tyle opisu obiektywnie informującego co tam jest. A jak w realu wyglądała moja dziwowa przygoda z tym miejscem?
Jak wszedłem Down the Rabbit-Hole? Normalnie, przez drzwi. Pierwsze wrażenie to zaciekawienie, ale także zimna obojętność i dystans. Kolejny hotel/restauracja z tezą, która się nie broni i pasuje jak kwiatek do kożucha-pomyślałem. Wtedy spotkałem panią w recepcji. I nie chodzi o to, że była czarująca, była po prostu miła, profesjonalna, ale bardzo szczerze uczynna  i kontaktowa. Jako, że obłożenie było słabe, zaproponowała upgrade do lepszego pokoju w części pałacowej. Oryginalnie miałem rezerwację w wersji dla ubogich, w oficynie. Zostałem zaprowadzony do pokoju, który zgodnie z tezą, że w pałacu są pokoje romantyczne dla par, a w oficynie biznesowe, wyglądał świetnie i romantycznie. Duży, ok. 50 mkw, z wieeeelkim łożem, piękną łazienką, która co ciekawe miała jedną ze ścian przeszkloną.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Dzięki temu kiedy pani lub pan się myje lub robi coś innego, jego partner/partnerka może go obserwować. Dla zakochanych to doskonałe rozwiązanie. Widziałem już podobne w hotelach sieci Puro, tyle, że tam, żeby kogoś podejrzeć, trzeba przytknąć oko do jednego z przezroczystych oczek, bo reszta szyby jest mleczna. Spodobał mi się pomysł, poszedłem do łazienki, rozebrałem się, żeby wziąć prysznic (jest też piękna wanna) i zaraz pobiegłem do pokoju, żeby przez oszkloną szybę zobaczyć jak wyglądam pod prysznicem – niestety, w łazience już mnie nie było. Kraina Czarów – pomyślałem…
Pokój rzeczywiście romantyczny, a już szczególnie to wielkie łóżko – byłem sam, znowu doświadczyłem czarów – bywało, że w nocy z powodu rozmiarów tego mebla, nie mogłem się odnaleźć. Ale było romantycznie, w końcu wszyscy bardzo siebie kochamy, a przynajmniej powinniśmy 🙂
Pokoje nazywają się zgodnie z zainteresowaniami właścicielek, jest więc oczywiście pokój Lewisa Carrola, Vladimira Nabokova, Lwa Tołstoja, Szeherezady itd. Mój nosił nazwę  japońskiego ojca haiku Basho Matsuo. 
Jeśli nie wierzycie w czary/cuda/dziwy to posłuchajcie co się stało. Otóż do dnia wizyty w Quadrille’u nie wiedziałem kto to jest ten Matsuo, wiedziałem co nieco o haiku, ale gościa nie znałem.
Wyjrzałem przez okno, żeby nacieszyć się widokiem (mimo późnej jesieni) pięknego parku i widocznej w oddali panoramy Gdyni, a nagle
mój umysł zastygł na rozdrożu – czy powinienem pomyśleć haiku pana Matsuo:
Ta jesień –
Stare są
Nawet ptaki i chmury.
Czy też, to co widzę, lepiej opisze pani Wisłocka:
Jak okiem sięgnąć, panuje tu chwila.
Jedna z tych ziemskich chwil
proszonych, żeby trwały.
Po prostu czary.
Nie było wyjścia, wstrząśnięty tym wydarzeniem, (ale nie zmieszany) założyłem szlafrok i udałem się do króliczej nory.
A po której pokonaniu znalazłem się w strefie SPA, pięknego basenu i dwóch saun- parowej i fińskiej. Bardzo przyjemne miejsce, jakkolwiek mam dwie uwagi:
Sauna fińska, jest ustawiona do holu jak wystawa, szyby są przezroczyste, czyli że przechodnie widzą
wszystko co jest w środku, jak na wystawie sklepowej. Nic dziwnego, że użytkownicy sauny, bojąc się oglądactwa, wchodzą do niej w tekstyliach-wiadomo, że to niehigieniczne i szkodliwe. Plastik zawarty w materiałach, na skutek wysokich temperatur uwalnia się do powietrza, a suanowicze nim oddychają. Drobna, ale ważna rzecz – drewniany uchwyt do otwierania drzwi sauny, ma wypuszczone na zewnątrz stalowe śruby,  a temperatura powoduje, że można się tym uchwytem łatwo poparzyć.
Po pływaniu i gotowaniu się w saunach, czas na kolację – pokicałem do Białego Królika.
Wystrój niebanalny, wygodne stoliki i krzesła. Wszystko w miłym, trochę art deco, trochę boho stylu.
U sufitu zwisają króliki, a ściany zdobią obrazy trochę w stylu Tamary Łempickiej, chociaż jeden (niestety) kojarzy mi się z obrazem Złożenie do Grobu pana Caravaggia.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Jemy.
Przystawka to grillowane wreki na glazurze z pigwowca. (Wrek, to po kaszubsku brukiew).
Niezwykle ciekawe, bardzo lokalne, niezaprzeczalny atut (ang. trump) dania, to prażone nasiona białej gryki i słonecznika. Dają daniu moc i napęd.
No bo brukiew, to w naszej świadomości byle co, a tymczasem dzięki wiedzy i kreacji można zrobić z tego eleganckie i smaczne danie.
Potem był żurek. Zupę, którą jem wszędzie gdzie jestem i dają. I wszędzie jest inna. Tutaj idzie z jagnięcym pulpetem i wędzonym ziemniakiem z boczkiem. W smaku złożony, słodko-kwaśny, a z tego wszystkiego wybijał się jakaś odmiana słoności. Nie ukrywam, że ta słoność trochę mi przeszkadzała, przyjmuję jednak, że taki był zamysł kucharza i za tym idę. Mogę powiedzieć-bardzo dobre.
Danie główne to policzki z dzika. Podane na postumencikach jak rzeźby, czyli jak poezja – bo przecież rzeźba, to taka unieruchomiona poezja.
Dodatki natomiast na dole, a w śród nich mistrzowski sos pieczeniowo-chrzanowy. Nie muszę mówić, że było to piękne, dobre i bardzo smaczne.
Do tego oczywiście kieliszek dziecka boskiego szczepu nebbiolo – Barolo.
Deser to orzechowiec ze słonym karmelem i przypalonym masłem vegańskim.
Ten piękny muchomor był nie tylko jadalny, ale i słodko-wytrawny, kruchy i miękki zarazem, a jego owocowe wypełnienie cudownie
równoważyło słodycz białej czekolady (Nie dajcie się uwieść wrażeniom-czerwony kapelusz grzyba, to też biała czekolada).
Czarowni jak przystało na to miejsce był Pan Kelner i Pan Sommelier, jak Pani w recepcji mili, profesjonalni i kontaktowi. W ogóle myślę, że wszyscy tu perfekcyjnie podążają za myślą przewodnią miejsca, czyli lokalnością – na sam koniec (już po calvadosie) zaproponowali mi kieliszek nalewki z mirabelki, mirabelki którą nieopodal zerwali i przerobili na idealnie zbilansowany napój, który moc kojarzy z nienachalną owocowością i słodyczą.
Po kolacji  jest jeszcze bar. Bardzo przyjemne miejsce w podziemiu, znowu z dobrą i miła obsługą.
Cóż pozostało, po tylu czarach, dziwach i cudach, poszedłem spać – w wielkim, bardzo dużym i bardzo wygodnym łóżku.
I jeszcze śniadanie – niby nic, ale jest kolorowo i różnorodnie, a zwykła jajecznica jest piękna i smaczna.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
I tak Moi Drodzy, ze sceptyka zmieniłem się w entuzjastę – to dobre miejsce, trzeba tu będzie jeszcze przyjechać.
Na koniec zobaczcie jeszcze kilka zdjęć.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Podobało się? Kliknij w serduszko i polub post 28

oraz udostępnij go

Pinterest
Quadrill i Biały Królik
ul. Folwarczna 2, Gdynia 81-547

Moje podsumowanie
.


  • Obsługa95%
  • Wystrój98%
  • Menu95%