Paralaksa tła

Lato. Zakwita kwiat paproci, czyli jak uwieść kobietę.

21 czerwca 2019
Śląska Prohibicja. W tle filmowo-bajkowy Nikiszowiec.
14 czerwca 2019
Lichy Murzyn, czyli rasizm w Gdańsku? Hotel Podewils.
9 lipca 2019

Nawet jeśli jest świeżo poślubioną mężatką! Wydaje się, że noc przesilenia letniego jest najlepszym czasem do odpowiedzi na tytułowe pytanie. Wiadomo, kwitnie kwiat paproci. W Polsce mamy Noc Kupały, Sobótkę lub Palinockę, pali się wtedy ogniska, tańczy, śpiewa i pije. Dziewczyna z chłopakiem chodzą po lesie szukać kwiatu paproci, a po wszystkim skaczą przez ognisko. Inne dziewczęta rzucają do rzeki wianki, licząc że jakiś fajny kawaler, właśnie ich wianek wyłowi i zgłosi się po nagrodę, na przykład w postaci ręki dziewczyny, albo innej części ciała.  Kościół katolicki nie mogąc znieść pogańskiego pochodzenia, nazwał tę noc świętojańską. Nie zmieniło to faktu, że zwyczaje, obrzędowość i symbolika tej nocy, są silnie związane z miłością, płodnością i łączeniem się w pary. Na krótko lub długo.

We Włoszech też świętuje się ten czas, nieco inaczej, ale też miło. Dziewczęta nie rzucają wianków, a wróżą sobie z jajka, a właściwie z białka wrzucanego wieczorem do butelki. Od kształtu rozlanego białka zależy przyszłość dziewczęcia. Noc nazywa się Notte di San Giovanni lub La Notte delle Streghe czyli noc czarownic. Wtedy właśnie Czarownice najmocniej rzucają czary. Dotyczy to też czarowników, na przykład takich jak Pan Jan. Posłuchajcie jego historii:

Znany w okolicy Pan Jan, szlachcic, bon vivant, kobieciarz i hedonista, po zabiciu Komandora ucieka przed zemstą córki oraz grupą rozwścieczonych kochanek. W czasie ucieczki napotyka orszak weselny, podoba mu się świeżo zaślubiona, świeżutka Zerlina, którą wyrywa z rąk jej męża Masetta. Roztacza przed nią wizję lepszej przyszłości nie u boku wieśniaka, ale jako żony szlachcica.  Ich dialog wygląda dokładnie tak:

On: – La ci darem la mano,

/Tam (znaczy w jego domu) podamy sobie ręce,/

La mi dirai di si,

/Tam powiesz mi: tak;/

Vedi, non e lontano,

/Widzisz, to już niedaleko,/

Partiam, ben mio, da qui.

/Chodźmy, moja droga./

 

Ona: Vorrei, e non vorrei,        

 /Chciałabym i boję się,/

Mi trema un poco il cor; 

/Serce mi trochę drży;/

Felice, e ver, sarei,                       

/Może to szczęście moje,/

Ma puo burlarmi ancor. 

/A może ktoś ze mnie kpi?/

On: – Vieni, mio bel diletto!

/Chodź moja piękna ukochana!/

Ona: – Mi fa pieta Masetto.          

 /Ale żal mi Masetta./

On: Io cangiero tua sorte.

/Ja dam ci nowy los./

Ona: – Presto non son piu forte.  

/Niedługo zabraknie mi sił/

On:– Andiam, andiam!…

 /Chodźmy, chodźmy!/
Ona: -Andiam!…                             

/Chodźmy!/
                              Oboje razem:
Andiam, andiam, mio bene,

/Chodźmy, chodźmy, moje kochanie,/
A ristorar le pene

/By wynagrodzić czekanie,/
D’un innocente amor.

/Naszą niewinną miłością/

Jak widzicie Pan Jan był bardzo skuteczny. Żona z dramatycznie krótkim stażem, po jeszcze krótszej wymianie myśli, zgodziła się podać sobie ręce z obcym facetem w jego domu. (Intuicja podpowiada mi, że nie tylko ręce miały być tam podawane).

Zakończenie historii jest niestety/stety takie, że uwodziciela dopada jego była kochanka Elvira, a za nią kilka innych skrzywdzonych pań. Z tego powodu dalszego ciągu z młodą mężatką nie było. Nie podali sobie rąk, a tak dobrze się zapowiadało… 🙁

Już pewnie wszyscy PT czytelnicy odgadli, ale na wszelki wypadek przypomnę – to jest jedna z najsławniejszych arii opery Don Giovanni, wielkiego Wolfganga Amadeusza Mozarta. Do dzisiaj jest jest wielu znawców, którzy twierdzą, że Mozart był talentem na miarę Absolutu. Zgadzam się z tym, chociaż jeśli chodzi o Absolut to osobiście preferuję Belvedere lub Chopina 🙂

Poniżej znajdziecie dwa wykonania tego fragmentu. Pierwszy to Luciano Pavarotti i Sheryl Craw – dosyć zabawne, szczególnie, że Sheryl śpiewa po włosku z akcentem zapożyczonym od Brada Pitta z Bękartów Wojny. Drugi, bardziej profesjonalny i według mnie aktorsko lepszy, to wykonanie Kathleen Battle i równie boskiego jak Luciano, Placido Domingo. Posłuchajcie, na pewno Wam się spodoba. W każdym razie ja śpiewam to od kilku miesięcy codziennie, i to po kilka razy. I końca nie widać.

 

Poniżej Jacek Kleyff zaśpiewa, jak spotkanie dwojga kochanków, mogłoby odbyć się w polskich warunkach:

 

 

A na koniec obraz pod tytułem LatoCaspara Davida Friedricha, wielkiego romantyka niemieckiego malarstwa. Zobaczcie, jak idealnie pasuje do sytuacji. Sytuacji, których życzę Wam tego lata jak najwięcej.

PS Zagadkę z poprzedniego wpisu Śląska Prohibicja. W tle filmowo-bajkowy Nikiszowiec.  najszybciej rozwiązała Pani Agata z Warszawy.

Nagrodą jest zaproszenie na lunch z autorem slowblog.pl w dogodnym dla obu stron terminie.

 

Podobało się? Kliknij w serduszko i polub post 33

oraz udostępnij go

Pinterest
Lato
Wszędzie

Moje podsumowanie
.


  • Obsługa100%
  • Wystrój100%
  • Menu100%