Paralaksa tła

Kudowa-Zdrój i okoliczne okolice. Część 1. – Jedzenie.

27 sierpnia 2020
Jurata-Dziurata.
9 lipca 2020
Kudowa i okoliczne okolice. Część 2. – Co zobaczyć?
27 sierpnia 2020

Co trzeba, żeby mi się chciało? Trzeba mi spotkać się z dawno niewidzianą koleżanką, która powie o moim pisaniu, że jest super, że świetnie się czyta, że każdy wpis jest jakąś opowieścią, a nie tylko relacją z restauracji, gdzie smakowało, albo nie, że są fajne cytaty z literatury i sztuki, że są moje, czyli subiektywne opinie i przemyślenia i że jak (ta koleżanka) jest w jakimś miejscu, to sprawdza, czy coś o tym pisałem.  No cóż, Aniu – I completely agree with you i bardzo Ci dziękuję za te dobre i motywujące słowa:)

I tym wiatrem napędzany, usiadłem do klawiatury, bo od ponad 3 tygodni miałem bezpłodny, aż do dzisiaj, zamiar opisania ostatniej podróży do Kudowy-Zdroju (i okolic).  Kudowa-Zdrój nazywa się tak od od 1946 roku, a wcześniej nazywała się Bad Kudowa lub z czeskiego Lazne Chudoba. W ogóle Chudoba, czy Kudowa od zawsze była bardziej czeska niż polska, a nawet bardziej czeska niż niemiecka. Zaraz po wojnie Kudową rządziło 3 burmistrzów: polski, czeski i niemiecki. Po deportacji Niemców i przydzieleniu do Polski został tylko Polak. Kudowa trafiła do Polski, choć czescy bracia bardzo o nią zabiegali. I znowu towarzysz Stalin okazał się łaskawcą, bo dał nam Kudowę. Piszę znowu, bo dzięki krwawemu Józkowi zrobiliśmy świetny interes zamieniając ukraińsko-białoruskie dzikie stepy, na uprzemysłowiony, wyposażony w dobry poziom infrastruktury i liczne pałace oraz zabytki, Dolny Śląsk i całe tak zwane Ziemie Zachodnie. Pewnie szkoda Lwowa i Wilna, ale fajnie mieć Gdańsk, Szczecin i Wrocław.

Wracamy do Kudowy-Zdroju bo tu przez kilka dni mieszkamy.

Jedzenie:

Idźmy na skróty – absolutny nr 1. gastro Kudowy jest Wypoczęty Wół Steakhouse , ul. Sikorskiego 6.

Menu szerokie, bo są makarony, filet z dorsza, czy kurczaka, pizza, a nawet zaplątała się polędwiczka wieprzowa. Zapomnijcie o tym zanim tam wejdziecie – w Wypoczętym Wole trzeba jeść wołowinę, bo jest smaczna i zdrowa!

Na początek może być tatar i/lub carpaccio. Zaprawdę oba doskonałe, jak doskonałe są użyte do ich produkcji produkty.

Tutejsze mięso jest sezonowane co najmniej kilka tygodni w niskich temperaturach, dzięki czemu jest kruche i aromatyczne. Miła procedura polega na tym, że jak już wybierzemy steaki, pani kelnerka prowadzi nas do szefa kuchni, który pokazuje z jakich kawałków mięsa, te nasze będą wykrajane, opowiada o sezonowaniu i grillowaniu.

Polecam pozycję z menu – wołowa uczta, która składa się z steaka z antrykotu z kością, steaka z rosbefu z kością, pieczonych żeberek, oraz doskonałych dipów, frytek lub ziemniaków. Wygląda to tak:

Dla marudnych, którzy zamiast krwistego wolą well done (nigdy ich gustom się nie nadziwię) miła pani kelnerka przyniesie kamień, na którym można kawałek mięsa dopiec.

Jak już zjecie, to co powyżej, to poprosicie jeszcze o ribeye’a sezonowanego w maśle przez 8 tygodni i znowu o żeberka, bo są uroczo miękkie i uwodząco smaczne.  Zapewniam Was, będziecie zadowoleni.

A jak to wszystko się popije bardzo tu popularnym i świetnym piwem Opat – to jest naprawdę cudownie.

Jedyna rzecz niecudowna jest taka, że zgodnie z polską steakową tradycją kulinarną, prawie zawsze, jak poprosicie krwisty, to dadzą wam medium, w najlepszym razie medium-rare. Cóż, tak widać musi już być…

Poza Wypoczętym Wołem, nic specjalnego nie zwraca uwagi. Przyzwoicie można zjeść w restauracji Sjesta i Cudova Bistro, natomiast dla hardcorowców jest Czeska Restauracja Zdrojowa, która daje dania czeskie, lub polskie, ale zrobione na czeską modłę, czyli od zawsze trudno akceptowalne dla mojego poczucia smaku i estetyki kulinarnej. Mariusz Szczygieł napisał w swoim Osobistym przewodniku po Pradze, że Czesi mają takie jedzenie, jakby mieli ostatni raz w życiu się najeść, a więc na zapas – musi być tłusto i dużo. Piwo oczywiście najlepsze na świecie, w  tym bardzo ciekawe zielone. Chociaż polewka-chłodnik z buraka i ogórka też była bardzo przyzwoitym poziomie…

W temacie jedzenia – jak mawiają ci lepiej wykształceni, jest miejsce konieczne – to Cafe Sissi w sali koncertowej pijalni wód, tuż przy wejściu do Parku Zdrojowego. Absolutnie najlepsza kawa w okolicy. Pochodzi z własnej palarni i to dopieszczenie detali daje się wyczuć w smaku i aromacie. Doskonałe desery i na miejscu robione lody. Są drinki alkoholowe i bez. No i wiele rodzajów kaw, także dla tych, którzy ten napój traktują jak deser, czyli np. kawa sułtańska, albo Borgia. Do tego ciasta, torty, smoothie, lemoniady itd. Cały dzień bym tutaj siedział, pił i jadł. Sissi to też przecudne, klasyczne wiedeńskie wnętrza, meble i aranżacja baru.

Koniec części 1. czyli o jedzeniu. W części 2. i 3. przeczytacie co można w Kudowie i okolicach zobaczyć.

 

 

 

 

Podobało się? Kliknij w serduszko i polub post 45

oraz udostępnij go

Pinterest
Wypoczęty Wół
ul. Gen. Władysława Sikorskiego 6, 57-350 Kudowa-Zdrój,

Moje podsumowanie
.


  • Obsługa80%
  • Wystrój80%
  • Menu90%