Dysonanse i robotyzacja. Hotel Arłamów.

Hotel to nie jest właściwe określenie, to jest naprawdę duże przedsięwzięcie rozrywkowe. Jest tam wszystko czego współczesny turysta może potrzebować. Od basenu przez jazdę konną, narty zimą aż po strzelnicę.

Przepiękny projekt, którego realizacja kosztowała podobno 370 mln. zł. Nieziemska lokalizacja w Górach Sanocko-Turczańskich (to nie są Bieszczady!) Wygodne, przestronne pokoje z takimiż łazienkami, w których nawet latem jest podgrzewana podłoga (miło się chodzi na bosaka). Piękna główna jadalnia i kawiarnia Panorama. A gdzie dysonanse? Niestety w tym co jest najważniejsze czyli ludziach. Można mieć wrażenie, że młody personel spełnia marzenia inwestora o robotyzacji, niby robi co trzeba, ale zazwyczaj z miną nijaką, bez kontaktu z klientem, mrucząc pod nosem najprostsze słowa typu proszę, dziękuję, dzień dobry. I to nawet nie ich wina, po prost pracodawca ich nie przeszkolił i to on jest za to odpowiedzialny.

Do tych pięknych budynków, wnętrz i okoliczności przyrody zdecydowanie nie pasuje też poziom dań serwowanych podczas obiadokolacji czy ciast w kawiarni. Są po prostu niesmaczne. Śniadania bardzo średnie czego kwintesencją jest jajecznica z proszku. Do aspiracji bycia eleganckim hotelem, nie pasują też brudne, zalane i z zaciekami kanapy w kawiarni Panorama. Tam też zresztą można doświadczyć bardzo słabej jakości obsługi, dużo poniżej 4 gwiazdkowych standardów.

Nie musi tak być bo przecież w budynku dawnego W-2 jest restauracja á la carte gdzie nie tylko jedzenie jest naprawdę dobre, a kelnerzy mówią ludzkim głosem. Ten budynek zresztą jest bardzo ciekawy ze względu na swoją historię, bywali tam nie tylko notable KDLów, ale też szach Iranu czy prezydent Francji. Wszyscy z powodu polowań. 9 miesięcy ?mieszkał? tutaj też internowany Lech Wałęsa co upamiętnia piękna tablica na prawo od głównego wejścia do budynku.

Czyli jest potencjał, ale też wiele do zrobienia.