Nazwisko szefowej nie może być przypadkiem… Basia Ritz.

Niestety byłem w stanie spróbować tylko 3 dań;
Zupa krem z pomidorów z mlekiem kokosowym i kolendrą-
Najwyższy możliwy poziom, kwintesencja smaku pomidorów wydobyta dzięki dodatkom i znakomitym proporcjom, odpowiednio kwaśne, słodkie i idealnie pikantne, spełniony ideał!
Filet z labraksa-w delikatnej otulinie z ziemniaczanych przezroczystych krążków z z pure z groszku plus coś czego nie pamiętam – idealny stopień ugotowania/usmażenia – smaki się uzupełniały i doganiały – doskonałe.
Deser to owoce czyli rabarbar i agrest zapiekane pod kruszonką-dla kogoś kto lubi deser słodki, ale jednocześnie wytrawny znowu ideał.
Panie kelnerki bardzo sympatyczne i sprawne choć żeby nie było za słodko: jest jeden problem powszechny w wielu restauracjach; po skończonym daniu czasami trzeba zbyt długo czekać na zabranie pustego i brudnego talerza. Kiedyś była taka zasada, że max po 30 sekundach pusty talerz powinien być zabrany, dajmy sobie 3 minuty i też będzie dobrze
Generalnie gratuluję Pani Basi i jej współpracownikom.